Helena Zawisza – grzybiarka i hafciarka z pasją
Wchodząc do domu Pani Heleny Zawisza jesienną porą nie sposób nie zauważyć suszących się na kaflowej kuchni grzybów lub pełnego kosza świeżych prawdziwków. Pani Helena już jako mała dziewczynka uwielbiała chodzić po horynieckich lasach i zbierać grzyby z rodziną, sama lub ze znajomymi. Ta pasja nie minęła, nawet teraz gdy zmorzyła ją poważna choroba każda wolną chwilę i lepsze samopoczucie wykorzystuje do tego aby wyjść do lasu na grzyby.
Wszyscy zastanawiają się jak Pani Helena to robi, że zawsze z lasu wraca z pełnym koszem. No niestety, jej tajemne ścieżki mają możliwość poznać tylko najbliżsi, ale największa grzybiarka w Horyńcu jaką znam wyjawiła mi kilka tajemnic, które warto zapamiętać. Po pierwsze duże wysypy grzybów pojawiają się co cztery lata, więc w 2019 czeka nas, w gminie Horyniec-Zdrój, prawdziwy urodzaj, po drugie – gdy natkniesz się w lesie na grzybnię z małymi grzybkami czasami warto obejść je i poczekać dwa dni, po tym czasie grzyby powinny być większe i bardziej warte zbierania, ważne by nie deptać miejsc gdzie rozsiewają się grzyby bo to sprawia że grzybnie mogą się w ogóle nie rozwinąć. Grzyby nie lubią też wycinki drzew, to nadzwyczajne, ale nie przeszkadza im samo ścięte drzewo czy wióry lecz, jak mówi Pani Helena – odgłos piły mechanicznej. Przez nadmierną wycinkę drzew w naszych lasach, np w Pucharach, grzybów jest bardzo mało. Na grzyby też nie koniecznie trzeba wychodzić z samego rana, Pani Helena czasami pozwala wszystkim wyzbierać to co znajdą, a sama rusza w teren dopiero jak ludzie z niego powoli wracają. Co ciekawe Ona i tak wraca zawsze z pełnym koszykiem (np. z tysiącem prawdziwków), po prostu tak często odwiedza horynieckie lasy, iż zna tu prawie wszystkie grzybnie, jesienią potrafi być w lesie chyba codziennie.
Od Pani Heleny można kupić suszone grzyby na wagę, a jej druga pasją jest haft krzyżykowy, którym zajmuje się od kilkudziesięciu już lat. Swoje prace przekazuje w formie prezentów głównie rodzinie.